sobota, 28 grudnia 2013

Do zamotania jeden krok...

Pewnie wszyscy szydełko-maniacy zgodzą się, że szydełkowanie wciąga. Czy zdarzyło się wam dziergać jakieś cudeńko, a w głowie planować co najmniej 5 kolejnych dzieł? Założę się, że tak :-) Dla mnie szydełkowanie jest pasją, odskocznią od codzienności, od moich cudownych pieluszek, zupek, laleczek i samochodzików, jest to chwila dla mnie. Taka chwila relaksu, która pozwala mi nie zwariować, odpuścić i zrobić coś dla siebie.
O założeniu bloga myślałam już... chyba sto lat temu, ale zawsze jakoś brakowało czasu, natchnienia, pojawiało się pytanie "po co?", aż w końcu uświadomiłam sobie, że nie powinnam pytać "po co?" ale "dla kogo?" DLA MNIE! W końcu mamie dwójki cudownych, ale wymagających bąbli też się coś należy. Może dzięki temu, że będę mogła pokazać coś mojego, wyjątkowego do mojej głowy zawita ciut więcej równowagi...?

A to moje małe królestwo. Koszyczek znalazł jeszcze inne zastosowanie niż... (wtajemniczone na pewno doskonale pamiętają)


Ulubione szydełka, oczywiście to tylko kilka spośród całkiem pokaźnej kolekcji :-)
Największy sentyment mam do kolorowych, które mają z pewnością tyle lat co ja, podarowała mi je ciocia.



Zapraszam do czytania i oglądania.

Aga

ps. chciałam jeszcze podziękować mojej nowej sąsiadeczce za danie mi impulsu do działania i mamie za pokazanie do czego służy ten patyczek z zagiętym końcem ;-)

Brak komentarzy: