Szydełkowanie to wyzwanie, tak ostatnio brzmiała moja dewiza. Mało czasu, koszyk pełen rozpoczętych projektów, podsumowując- totalny bałagan, w którym totalnie się zagubiłam.
Na szczęście zmobilizowałam się i dokończyłam kolejną w tym sezonie czapkę.
Zimowa, cieplutka i mięciutka czapka trafiła już na główkę pewnego przystojniaka, który skradł moje serducho. Jeden uśmiech Michałka jest warty więcej niż wiele dni szydełkowej pracy :-)
Michaś nie lubią czapek z troczkami i po prostu ich nie nosi, bo przecież jest już poważnym przedszkolakiem. Dla odmiany, dla mnie czapka zimowa bez nauszników i wiązań jest po prostu niepraktyczna, ma być ciepło w uszy i już :-) Dlatego też jestem niesamowicie dumna z tego, że udało mi się przekonać małego przystojniaka do mojego pomysłu i troczki nie są już wielkim problemem :-)
Jak widać Bartkowi czapka również przypadła do gustu :-)