czwartek, 13 kwietnia 2017

Pomponowe crazy :-)

Ostatnim moim nabytkiem jest przyrząd do robienia pomponów i przyznaję, że nie mogę się nim nacieszyć :-) Kupiłam go przy okazji przygotowywania dwóch czapek, dla mamy i córki, ale już wiem, że znienawidzone wcześniej pompony wrócą do moich łask.


Czapka arbuz trafiła do młodszej siostrzyczki, a widoczne na zdjęciach błękitne czapki z pomponem będą noszone przez starsza siostrę i mamę.
Śmiem twierdzić, że to niemalże inwazja Gaguśki :-)


A tak na serio, to cieszę się, że w końcu zmobilizowałam się do większej szydełkowej aktywności, bardzo mi tego brakowało. Jasne, że jednocześnie zaniedbane są wieczorne lektury, o zmywaniu naczyń i praniu już nie wspomnę.
Zbliżają się letnie wieczory w hamaku na balkonie z szydełkiem... to, co tygryski lubią najbardziej.


Właścicielce różowego pompona spodobały się małe pluszowe poduszeczki, które znalazła w szpargałach Amelki, przybiegła z pytaniem "mamo, mamo, kupisz mi takie?" Jej mina, kiedy powiedziałam "jeśli chcesz to ci takie uszyje", była naprawdę bezcenna :-)
I właśnie dla takich momentów, warto czasami zarwać noc, ubrudzić się smarem, walczyć z zepsutą maszyną, po prostu warto. A przy tym jaką miałam prawą rękę... szkoda, że nie uwieczniłam tego na zdjęciu, ale Bartek w roli pomocnika z zagipsowaną lewą nogą, który wciska pedał od maszyny zdrowym kopytkiem- to było naprawdę coś.

Oczywiście stanęło na tym, że każda poduszeczka ma inny rozmiar, ponieważ czasami tak mocno wciskał pedał, że nie słyszał mojego STOP!!! ;-)


Na szczęście, dziewczynkom podobały się nawet krzywe poduchy ;-)


piątek, 31 marca 2017

Wiosenna motywacja

"Stara miłość nie rdzewieje", jak mówi przysłowie, zgadzam się z nim w zupełności. Minął ponad rok od opublikowania ostatniego posta, co prawda powstało w międzyczasie kilka szydełkowych projektów, ale nie miałam nawet czasu na zrobienie zdjęć i napisanie kilku słów.
Wszystkie szydełkowe robótki, były potrzebne na wczoraj, więc jeszcze ciepłe wędrowały w ręce nowych właścicieli. 
Podobnie było z soczystym arbuzem, którego wydziergałam dla pewnej pięknej damy. 


Kiedy dziewczyny przyjechały do nas po czapkę, nie wszystkie pestki były jeszcze przyszyte ;-) Przepis na udane popołudnie: filiżanka herbatki, domowe ciasteczka i doszywanie włóczkowych pestek w świetnym towarzystwie :-)


Jako, że nową właścicielką soczystej czapy jest koleżanka z grupy przedszkolnej mojej Amelki, pod ręką miałam ulubioną modelkę. Jak widać najbardziej spodobały jej się pompony.


I radości było co niemiara, oczywiście Bartek również pozował w różowej czapce, ale te zdjęcia zachowam dla jego potencjalnych narzeczonych ;-)


Szczerbolek :-)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Milutka, cieplutka i z uszami- Kocia czapka

Szydełkowanie to wyzwanie, tak ostatnio brzmiała moja dewiza. Mało czasu, koszyk pełen rozpoczętych projektów, podsumowując- totalny bałagan, w którym totalnie się zagubiłam.
Na szczęście zmobilizowałam się i dokończyłam kolejną w tym sezonie czapkę.


Zimowa, cieplutka i mięciutka czapka trafiła już na główkę pewnego przystojniaka, który skradł moje serducho. Jeden uśmiech Michałka jest warty więcej niż wiele dni szydełkowej pracy :-)


Michaś nie lubią czapek z troczkami i po prostu ich nie nosi, bo przecież jest już poważnym przedszkolakiem. Dla odmiany, dla mnie czapka zimowa bez nauszników i wiązań jest po prostu niepraktyczna, ma być ciepło w uszy i już :-) Dlatego też jestem niesamowicie dumna z tego, że udało mi się przekonać małego przystojniaka do mojego pomysłu i troczki nie są już wielkim problemem :-)


Jak widać Bartkowi czapka również przypadła do gustu :-)



poniedziałek, 30 listopada 2015

"JE STEM RO BOT"

... to ostatnio ulubione powiedzonko mojego synka :-) "Jestem piesek robot" czy "jestem kotek robot" to tylko drobna modyfikacja, generalnie roboty są na topie. Wczoraj mieliśmy lepić Mikołaje z masy solnej, Bartuś oczywiście postanowił, że zrobi Mikołaja- robota :-D

 

W ciągu ubiegłych tygodni miałam sporo szydełkowych projektów, niestety większość z nich dziergałam równolegle, więc zapanował totalny chaos, a w rezultacie mój synek nie mógł się doczekać swojej wymarzonej czapki. Kiedy jesień powoli zaczęła przegrywać z zimą, nie miałam już wyjścia, po prostu odłożyłam wszystkie inne robótki na bok i skończyłam obiecaną czapkę robota.


Antenki na początku nawet stały sztywno, ale w związku z tym, że Bartuś nosi od kilku dni czapkę zarówno na dworze jak i w domu, czułka po prostu się zmęczyły ;-)


I właśnie dla takiego uśmiechu warto było nie przespać jednej nocy!

Tym razem inspiracją był mój mąż, dziwne? Dla mnie bardzo, ponieważ Sebastian generalnie nie zauważa, różnicy między bawełnianym ażurowym kapeluszem a zimową czapką i mam wrażenie, że często nie widzi, że przez kilkanaście wieczorów nad czymś pracuję ;-)


Chyba spodobał mu się mój pomysł, bo podczas naszywania okrągłych oczek usłyszałam "No co ty!!! Przecież robot ma kwadratowe oczy!" Ok, ok, szybko poprawiłam i muszę przyznać, że to był strzał w dziesiątkę. Starszy specjalista od robotów troszkę się oburzył na ten okrągły nosek, ale tym razem nie dałam się przekonać, nos zostaje bo jest łudząco podobny do "kichawki" Bartusia ;-)


A stąd pomysł na usta, mój syn- mistrz dąsania się :-)


Do kompletu koniecznie muszę zrobić komin na drutach, mam nadzieję, że uda mi się jeszcze w tym sezonie zimowym ;-)

czwartek, 26 listopada 2015

Elsa

Uwielbiam bajki Disney'a, zarówno najnowsze jak i te sprzed kilkudziesięciu lat. Założę się, że każdy, kto obejrzał "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków" z 1937 r. na zawsze zapamiętał tę niesamowitą ścieżkę dźwiękową.
Wydaje mi się, że podobnie będzie z "Krainą Lodu"", której główni bohaterowie od dwóch lat są ulubieńcami naszych milusińskich (i nie tylko). Osobiście wolę wersję oryginalną "Frozen" z cudowną muzyką, którą 2 lata temu nuciłam przez całą zimę ;-) Smuci mnie tylko fakt ogromnej komercjalizacji tej bajki, przykładem totalnego mieszania w mózgach stała się moja córeczka. "Frozen" oglądaliśmy jeszcze przed polską premierą i Amelka była wprost oczarowana Anną i Olefem, byli to jej ulubieni bohaterowie, znała fragmenty ich tekstów na pamięć. Nic dziwnego, oboje radośni, pogodni i zwariowani. Niestety, nie wiem dlaczego, wszyscy producenci zabawek oszaleli na punkcie Elsy, małe dziewczynki, włączając Amelkę, zostały zbombardowane "elzowymi" gadżetami.. a szkoda, bo moim zdaniem to Anna jest absolutnie główną bohaterką i wspaniałym przykładem do naśladowania dla młodych dam :-)


Mimo to, z pewnością nie można odmówić Elsie wdzięku i uroku, więc bardzo spodobał mi się pomysł zrobienia czapki dla małej fanki królowej lodu i nie ukrywam, że obmyślanie planu dziergania było samą przyjemnością.


Czapka jest cieplutka, idealna na zimowe chłody, a warkocz opleciony dookoła idealnie spełnia rolę nauszników.


Koronę w pięknym błękitnym kolorze wykonałam na podstawie wzoru z portalu Drops Design, oczywiście dokonałam kilku modyfikacji :-)


Czapka jeszcze jest u mnie i całe szczęście bo wczoraj wpadłam na sekundę do pasmanterii (po wąsy do kociej czapki) i napotkałam takie cudeńka.... śnieżynki są boskie i idealnie dopełnią całości :-)


I właśnie tego brakowało w szydełkowej czapce Elsy :-)

wtorek, 17 listopada 2015

Kotek, płotek i motek :-)

To już druga w mojej kolekcji torba z kocurkiem i obawiam się, że nie będzie ostatnia ;-)

 

Tym razem zamówiłam u Agnieszki z Torbolandii listonoszkę, którą uszyła według mojego pomysłu.


Bohaterką torby została oczywiście Beza, a żeby było też coś co ja lubię poprosiłam o doszycie motka włóczki.


Moim zdaniem wygląda ekstra, lepiej nie mogłabym sobie tego wymarzyć. Przy okazji można wziąć udział w konkursie, zapraszam na profil Torbolandii na FB.

A jeśli ktoś z Łodzi i okolic chciałby zobaczyć  lub nabyć arcydzieła z Torbolandii zapraszam na wystawę kotów rasowych 21-22 listopada 2015, na ul.Północnej 36, Agnieszka z całym arsenałem swojego rękodzieła również tam będzie.

czwartek, 12 listopada 2015

Kuma kuma kum kum kum ;-)

Zielono mi, mogłabym powiedzieć ;-) 
Lubię kiedy po latach odzywają się do mnie znajomi z pytaniem "Aga, zrobisz mi coś na szydełku?" Hmmm, jasne, że zrobię :-)


Tym bardziej, że wyjątkowo rzadko mam okazję dziergać dla osób mierzących powyżej 120 cm.  Czapki zielone- żabki trafiły do domu niesamowicie ciepłych i radosnych osób. Czasami kilka minut potrafi tak pozytywnie naładować akumulatory, że do końca dnia uśmiech nie schodzi z twarzy :-)


"Żabcie", dziękuję za miłe spotkanie i trzymam bardzo mocno kciuki (sami wiecie za co).
Przy okazji mam w końcu jakieś zdjęcie z mężem :-)


A tak na marginesie, ci którzy znają Sebastiana pewnie własnym oczom nie wierzą, Sebastian + kot? Czasami tak bywa, że mała futrzana kulka potrafi skraść nawet najbardziej "anty-kocie" serce.

Jak widać, przy okazji świetnie się bawiliśmy :-)