czwartek, 29 stycznia 2015

Zimowa sowa :-)

Czapka sowa już gotowa :-)


Piękny jesienny krajobraz zmobilizował mnie do skończenia naszej nowej, fioletowej czapeczki. Dzięki wykończeniu z włóczki YarnArt Happy, mój ostatni projekcik wygląda jakby ciągle był oprószony śniegiem :-)


A najważniejsze, że Amelka strasznie lubi swoją nową czapkę, a najbardziej podobają jej się kudłate warkocze.


Kiedy zakłada czapkę i przegląda się w lustrze śpiewa do siebie: "włochata dzidzia, włochata dzidzia" ;-) 


Już się zabrałam za komin do kompletu, który będzie zrobiony na drutach :-) Mam tylko nadzieję, że nie będę go pruła tyle razy co poprzedni, grrr.


Włóczka YarnArt Happy jest po prostu boska, polecam każdej szydełko- maniaczce. Ja już wymyśliłam sobie zimowe czapki na następny sezon, hihihi ;-)

niedziela, 25 stycznia 2015

"Przyszła zima biała...

...śniegu nasypała!" W końcu moja córcia wyśpiewała sobie biały krajobraz :-)
A mnie udało się wydziergać kolejną zimową czapeczkę. Na razie prezentuję wersję podstawową, która jak widać już została przytulona przez Amelkę ;-)


Tym razem pokusiłam się o szydełkowanie z zupełnie nieznanych mi wcześniej tureckich włóczek Baby Wool marki Alize. Co o nich sądzę? Na początku pracowało mi się z nimi dziwnie- szydełko 2,5, cieńsza nitka, zupełnie inna w dotyku, jakoś nie mogłam się przekonać. Jednak z każdym okrążeniem okazywało się, że włóczka jest bardzo przyjemna, milutka, miękka i ma piękny delikatny połysk. Natomiast puchate wykończenie to rewelacyjna przędza YarnArt Happy, w której się zakochałam ;-)


A  docelowo fioletowo- niebieska czapka będzie miała oczka oraz uszka i powstanie z niej mały, śmieszny zwierz :-)

ps. Mam nadzieję, że moje chorowitki po świetnym zimowym spacerze nie rozłożą się na całego... oby.

wtorek, 13 stycznia 2015

Zaklinacz zimy

Czary mary, czary mary, niech w końcu spadnie śnieg... i nie stopnieje po 2 dniach ;-)
A jeśli o zimie mowa to niezbędny jest ciepły szalik.


Manekin znów otulony, tym razem szalikiem z niezwykłej włóczki YarnArt EVEREST w pięknych hinduskich kolorach. Myślę, że ten pomarańczowo-fioletowo-zielono-niebieski melanż pięknie kontrastowałby z oprószonym śniegiem płaszczem.


Szalik powstał na zamówienie dla Krzysztofa, któremu spodobał się "szyjo-otulacz" mojego męża, niestety włoczka z której szydełkowałam szalik dla Sebastiana jest po prostu niedostępna.


Mam ogromną nadzieję, że ten kolorowy szal spełni oczekiwania nowego właściciela. Przyznam, że z niecierpliwością oczekiwałam na dostawę włóczki EVEREST i nie zawiodłam się, praca z nią była przyjemnością. A przy okazji w mojej kolekcji znalazły się dwa nowe szydełka w rozmiarach 5,5 oraz 6 :-)


Jeszcze tylko muszę zawiązać supełki na końcach frędzelków i szalik będzie gotowy do wysyłki :-)
Oby się spodobał...

niedziela, 11 stycznia 2015

Włóczkowe trampki wizytowe ;-)

Z natury jestem bardzo praktyczną osobą i wszystkie moje szydełkowe twory po prostu muszą być użyteczne (te leżące w koszyku po jakimś czasie po prostu pruję). Dlatego też powstały szydełkowe bambosze, za które zabierałam się od baaardzo dawna.


Zazwyczaj robótki, które mają być dla mnie schodzą na drugi plan, bo przecież zawsze znajdzie się jakiś ważniejszy i pilniejszy projekt.


 Tym razem motywacją było pytanie od koleżanki "ciocia, zrobisz takie trampki?" Jasne, że zrobię, ale najpierw konieczna jest testowa para :-)


I takim oto sposobem doczekałam się wyjściowych kapcioszków :-) Dlaczego wyjściowych? Zazwyczaj kiedy odwiedzamy kogoś jest drobny problem ze znalezieniem dla mnie i męża kapci, ponieważ (jak widać na zdjęciach) mamy bardzo duże stopy. Dlatego też od tej pory w  mojej torebce schowane będą ciepłe włóczkowe "trampki wizytowe".


Już zaplanowałam jak zrobić następną parę, tym razem prawdziwych Converse'ów ;-)
Oczywiście będą nad kostkę,  na której umieszczę emblemat z gwiazdą a język będzie osobnym elementem- taki mam plan :-)

A tak wyglądał mój niedzielny poranek:


Aromatyczne cappuccino, czekoladowo- karmelowe ciasto z bitą śmietaną i Oreo, obłędnie słodkie ale pyszne, mniam.

wtorek, 6 stycznia 2015

Niemożliwe? A jednak... udało się :-)

Uwielbiam szydełkować, ale przyznam szczerze, że wiele razy z nutką zazdrości zerkałam na piękne, robione na drutach swetry, mięsiste szale czy kominy, czy też wzorzyste czapki. Po raz kolejny okazało się, że najlepszą motywacją dla mnie jest moja córeczka :-) Potrzebny był cieplutki i milutki otulacz na szyjkę.

 

Jak widać, Amelce się podoba, a to dla mnie najważniejsze :-) Cieszę się, że pomimo kilku nieudanych prób nie poddałam się i dalej machałam drutami.


Pół-golf Amelki zrobiłam ściegiem angielskim, więc jak na pierwszy projekt wykonany na drutach było to całkiem spore wyzwanie. Przede wszystkim dlatego, że niemożliwe jest naprawienie błędów :-( Zgubienie oczek oznacza absolutne prucie i rozpoczynanie od nowa.


Komin dostał swój szydełkowy kwiatuszek, ponieważ zrobiłam go do kompletu dla zimowej czapeczki Amelki.

Mój apetyt rośnie i w planach są już kolejne kominy, tym razem dla synka :-)